Metal Storm logo
Kat - Bastard lyrics



Tracks



01. W Bezsztalnej Bryle Uwieziony

Zawieszony nad płomieniami świec...
Piłem swoje łzy.
... wino tego dnia smakowało gorzką, trupiosiarczą lurą.
Jak niewiele miałem...
Przejęty światłem, pojmany przez świat.
przez miłość! przez litość! przez eter mej bezmocy!
Mój byt jak mróz, ziąb, szlifowana kra,
w nim - śnieg - był mi chlebem, luna była słońcem.
Jak niewiele miałem...
Przejęty światem, pojmany przez świat!
Słowa jak lód, myśli jak lód, oczy jak lód
Kości jak lód, serce jak lód
Maaaaam!...
w bez-kształt-nej bryle uwięziony - Tyle lat! (bis)

Kto mnie wplótł w kwiatostany żądz?!
Na dnie grobu cierpiącego boga
Jak niewiele miałem...
Przejęty światem, pojmany przez świat!

Czyjże tu pogrzeb?
- Szeleści wiatr.
Czyjże tu pogrzeb puka do drzwi?
Życie bez życia
- Szeleści wiatr.
Życie bez życia puka do drzwi.
W ciemnie mszy podziemnych
W całuny mrocznych myśli
Uciekam od nieboskłonów.
Mój byt jak mróz, ziąb, szlifowana kra,
w nim - śnieg - był mi chlebem, luna była słońcem.
Jak niewiele miałem...
Przejęty światem, pojmany przez świat!
W ciemnie mszy podziemnych
W całuny mrocznych myśli
Uciekam od nieboskłonów.

02. Zawieszony Sznur

Człekowstręt tryska z mych ust
- Parszywy kraj.
Mdląca woń martwej izby bije złem.
Spluwam, rzygam, zdycham.

Rodny skurcz.
Już wtedy miąłem zgnić.
Pierwsza usłyszana baśń brzmiała jak pośmiertny dzwon.
Ropa lała mi się z ucha.

Nieczuły leżę odurzony snem.
A tam za murem zawieszony sznur.

Węże czarnych myśli tańczą w nerwosplotach.
...Kiedy już odejdę.
Nie chce, aby krzyż deptał po moim sercu,
nie chce by ktoś po mnie płakał.

Nieczuły leżę odurzony snem.
A tam za murem zawieszony sznur.

Do drzwi podchodzi kat.

Buntownika zawleczono na podwórze.
"Kat wiązał mu ręce,
więzień patrzał na kapłana,
paplającego coś o miłości i zbawieniu,
odsunął go i wszedł na schodek,
który mu poderwano z pod nóg."

03. Bastard

Nie z krzyża jestem zdjęty - bóg.
Ani czerwonej gwiazdy starzec.
Kocham czerń, kocham noc.
Pluje na prawo bo kocham wolność.
Tu - na dnie życia zżerają ziele mej woli.
Bić się o dusze już za późno!
Coś we mnie łka
- To mój syn
- Maleńki zwierz.
Nie płacz, nie płacz.
Z jaskini mej macicy popłynie świeża krew świata.
"Czułem powołanie w życiu swym na księdza;
albo też żołnierski włożyć but.
Lecz poznałem , że mi tamten ani ten
nie mają już czego bronić."
Coś we mnie łka
- To mój syn
- Maleńki zwierz.
Nie płacz, nie płacz.
W Łożysku mej macicy pompuje krew świątyń.
Antychrystów, Lucyerów, mas.
Shemhamforash!
Ojcze, nie widzę Cię x3

04. Ojcze Samotni

Hell lie, hell lo, szepty larw ściekają do serc
- Ołtarzy dusz.

Pamiętaj!
Oni śpią aby trwać.
Kiedyś wrócą.
Gdy do kamiennej ściany szli pod batem...
byli winą twą, krzyżem twym, cieniem orła na łańcuchu.
Uciekajcie do swych ziem.
Tutaj trąd, syf, zaraza.
Hell lie, hell lo, mój ojcze.
Hell lie, hell lo, hell la.

Nie mnie tu słyszysz
- Słuchaj ty.
Lecz swojej pustyni.
Nie mnie tu słyszysz
- Słuchaj ty.
Ojcze samotni.
Czarne słonce, czarny dzień, czarna trawa,
gęsty dym błąka się w kurnej chaie.
Tuż za płotem do księżyca wyje szakal.

Pamiętaj!
Oni śpią aby trwać.
Kiedyś wrócą.
Uciekajcie do swych ziem.
Tutaj trąd, syf, zaraza.

W imieniu gór w imieniu rzek
- Budowlo rozkrusz się!
W imieniu łez, gniewu i żądz
- Budowlo rozkrusz się!
W imieniu łąk, lasów i pol.
- Budowlo rozkrusz się!
W imieniu sług, królów i bóstw
- Budowlo rozkrusz się!

Hell lie, hell lo, hell la.

06. Piwniczne Widziadia

Daj mi dłoń i wyjdź.
Karma twoja tam...
A tu już nie ma armii tytanów i bóstw ss.
Tylko duch stąpa po schodach kur.
Tylko wiatr chłoszcze twój czarny hełm
- Trupio białym popiołem.

Stał sie dzień.
A tak jakby była noc.
I krzyż nie ten - krwawi.
Żadna z mar nie była ci "sercem serc".

Tylko duch stąpa po schodach kur.
Tylko wiatr chłoszcze twój czarny hełm
- Trupio białym popiołem.

Do czasz lecą roje skrzydlatych hien, wabione skrzepła krwią.
Do wież pędzą konie.
Woźnica kruk - zwiastuje śnieg i grad.
Gromniczna wieje woń totemów, piór i rzeźb.

Jesteś dziecięciem ćmy zamkniętym w kokonie ścian.

07. W Sadzie Smiertelnego Piekna

Świeciła dniom - była mu słońcem w pomrokach życiowego snu.
Tyle dała pełni...
Całą moc płomienia spijały usta, potem krew.
...Tu w sadzie śmiertelnego piękna...
Jedna lampka, jeden kwiat.
Milczenie.
...Jak cicho śpi...
W kielichu zastyga rubinowa ciecz.
Światy jego - zgasłe.
Brudny dom.
Drzewa - schylone w szubieniczny łuk.
...Tu w sadzie śmiertelnego piękna...
Jedna lampka, jeden kwiat.
Czarna kareta odjeżdża w zapomnienie?
Albo czarna kareta wybiera się na piwo?

08. Odmiency

Moja moc karmi się żarem, palących mnie ciał.
Zawsze byłem "czarnym kozłem".

Chodźcie, chodźcie przeklęci!
Ja nie eunuchów żak.
Moje samcze narzędzie...
Stać jako tron.

Czy wam nie szkoda lat na pieprzenie o złu
aby w ten sposób ukryć swa bezpłciowość?
Jakże śmieszna jest cała wasza rasa.
Jakże smutne jest odcinanie jaj.
Oto nad ogniem z drew szydzi spalona jej twarz.
Zawsze była "czarną owcą".

Chodź ty do mnie przeklęta!
Ja nie eunuchów żak.
Jesteś dla nich zaklęciem, pełną czaru, odmianą - zła.

Masz w ciele szalony wiatr - "amoralność".
Dar pełen burz, wodospadów, ryku rzek.
W wężowej pościeli ołtarzem jesteś mi.

Moja moc karmi się żarem, palących mnie ciał.
Zawsze byłem "czarnym kozłem".

09. Lza Dla Cieriow Minionych

Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta
A jeszcze niedawno ogień tlił
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję ci moją łzę

Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam
Serce choć popękane, chce bić
Nie ma cię i nie było, jest noc
Nie ma mnie i nie było jest dzień